wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 1

     Dziewczyna podążała jedną z wydeptanych alejek, znajdujących się w głębi lasu. Co jakiś czas oglądała się za siebie, by sprawdzić, jak daleko znajduje się od swego domu. Za piątym razem, odwróciwszy się ujrzała jedynie niewyraźne kształty, które spowijał mrok nocy. W tamtej chwili Eve okropnie żałowała, że nie zabrała ze sobą jakiegokolwiek źródła światła. Przez gęste korony drzew, nie widać było nawet jej ukochanego księżyca. Ciemnowłosa biegła na oślep, wyciągając ręce do przodu, by przypadkiem nie wpaść na jakieś drzewo, bądź nie zahaczyć o gałąź. W pewnym momencie potknęła się o korzeń dość mocno wystający z ziemi, w efekcie upadając na piaszczyste podłoże. Jęknęła cicho i odruchowo złapała się w bolące miejsce, którym był brzuch. Ociągłym ruchem przewróciła się na plecy. Spojrzała szybko w miejsce, w którym spoczywała zaledwie przed chwilą. Leżał tam sporej wielkości kamień, powód ostrego bólu brzucha dziewczyny. Evelyn podwinęła materiał bluzki, w celu sprawdzenia, jakie uszkodzenia zaszły na jej ciele. Znajdowała się tam dość rozległa i na szczęście płytka rana. Sączyły się z niej pojedyncze krople szkarłatnej cieczy. Kamień przetarł jedynie skórę dziewczyny, nie powodując poważniejszych obrażeń. Mimo to rana bolała niemiłosiernie. Wstając dziewczyna zauważyła również obtarcia na kolanach. Powoli ruszyła przed siebie. Gdy odzyskała siły przyśpieszyła kroku. Idąc nieznaną jej ścieżką, po pięciu minutach znalazła się na polanie. Stamtąd  był idealny widok na gwieździsty dywan rozłożony na granatowym nieboskłonie. Była pełnia księżyca. Na to wydarzenie Eve czekała bardzo długo. Rozsiadła się na miękkiej, mokrawej trawie i poczęła podziwiać niebo.
- Mogłabym zostać już tu z wami na zawsze. Nie chcę wracać do domu. Tam nie jestem szczęśliwa. Tutaj mi lepiej. Mam dość tej monotonii, która mną zawładnęła. Te same smętne twarze, widziane codziennie przyprawiały mnie o zawrót głowy. Do tego jeszcze to śmieszne współczucie. Nie cierpię tego. Przecież to mi nie przywróci Elizabeth, więc jaki to ma cel? Już sama nie wiem. Pogubiłam się - złapała się za głowę. Powoli opadła na ziemię. Pod sobą czuła delikatne łaskotanie trawy. Zamknęła oczy. Wyobraziła sobie, że jest w całkiem innym miejscu. Nikt tam nie zwraca uwagi na jej cierpienie. Nie współczują, nie żałują. Mają radosne wyrazy twarzy. W takim miejscu chciałaby się znaleźć. Chciałaby, by nikt nie zwracał uwagi na jej wewnętrzne blizny.
    Eve leżała tak jeszcze przez chwilę, zmęczonymi oczyma patrząc w gwiazdy. Zawsze marzyła o zostaniu jedną z nich, świecącą mocnym blaskiem, wysoko na niebie. Zainspirowana swoim marzeniem, zaczęła śpiewać kołysankę,  do której słowa napisała jej zmarła siostra. Wiatr delikatnie muskał jej filigranowe ciało, wprawiając je w stan relaksacji. W jej oczach zagościły łzy, formujące taflę przezroczystej cieczy, która wraz z przymrużeniem powiek, rozlała się po jej porcelanowych policzkach. Nie wiadomo kiedy, dziewczyna usnęła mając nad sobą to, co kochała najbardziej - gwieździste niebo i srebrzysty księżyc.
                                                                      ***
     Z każdą chwilą wiatr wiał coraz mocniej. Niebo w całości pokryły ciemne chmury. Gałęzie drzew wyginały się na wszystkie możliwe strony. Nastąpił huk, oznaczający nadejście burzy. Dziewczyna momentalnie wyrwana ze snu, podniosła się do pozycji siedzącej. Na jej głowę zaczęły kapać krople deszczu. Z sekundy na sekundę padało coraz intensywniej. Eve nie tracąc czasu, pobiegła przed siebie. Liczyła na to, że zdąży znaleźć schronienie. Do domu nie miała jak wrócić, ponieważ było za ciemno, by oszacować, gdzie się teraz znajduje. Biegła przez ciemny las, podnosząc wysoko nogi, by kolejny raz się nie przewrócić. Nastąpił kolejny huk. Piorun trafił w drzewo, znajdujące się niecałe sześćdziesiąt metrów od dziewczyny. Płonący świerk runął na ziemię, tarasując tym samym Evelyn drogę ucieczki. Ciemnowłosa skręciła w prawo, biegnąc po gęstych krzakach, które w niewielkim stopniu poraniły jej nogi. Po obiegnięciu płonącego się obiektu, obejrzała się za siebie. Ogień stopniowo gasł, pod wpływem naturalnej gaśnicy, zwanej deszczem. Mimo to, dziewczyna nie przestawała biec. Bała się, że może stać się coś jeszcze. Chciała jak najszybciej znaleźć jakiekolwiek schronienie. Po godzinie bezowocnej wędrówki opadła na ziemię. Była wycieńczona. Przewróciła swoje obolałe ciało na plecy. Miała cichą nadzieję, że spojrzawszy w niebo, ujrzy ten sam cudowny pejzaż, który widziała zaledwie kilka godzin temu. Niestety, rozczarowała się. Niebo wciąż spowijały burzowe chmury. Evelyn wiedziała, że nie powinna teraz tu leżeć, tylko wciąż szukać bezpiecznego miejsca, jednak była zbyt zmęczona, by iść dalej. Zrezygnowana zamknęła śpiące oczy w nadziei, że burza minie a jej nic się nie stanie. Po zaledwie kilku minutach oddała się w objęcia Morfeusza.
       Burza ucichła, a chmury zniknęły powodując ponowne pojawienie się gwiazd na idealnie granatowym nieboskłonie. Blask księżyca skierowany był na leżące na podmokłej trawie, ciało siedemnastolatki. Srebrna poświata otulała jej twarz, czyniąc ją nadzwyczaj piękną i niewinną. Simmons co jakiś czas nieznacznie poruszyła głową, czy ręką, przez co wyglądała na pogrążoną w śnie wiecznym. Wiatr dotąd przyjemnie chłodny, stał się wręcz lodowaty. Dziewczyna wzdrygnęła, lecz nie obudziła się. Na jej drobnym ciele pojawiła się gęsia skórka. Po chwili nad lasem zawisła mgła. Z niej wyłoniła się ciemna postać. Może nie postać, a bardziej cień, ponieważ nie dało się go zidentyfikować chociażby po rysach twarzy. Mroczna sylwetka powoli zbliżała się do leżącej Evelyn.  Gdy cień był już na tyle blisko, kucnął przy ciele dziewczyny i delikatnie musnął palcami jej policzek.
- Jesteś tak podobna...- nie dane było mu dokończyć swojej wypowiedzi, gdyż siedemnastolatka przebudziła się, a ten w mgnieniu oka rozpłynął się w powietrzu. Zielonooka mrugnęła kilkakrotnie, po czym ponownie udała się do słodkiej krainy snu.

7 komentarzy:

  1. Co to za postać? I dlaczego uważa, że jej siostra jest podobna do Evelyn?! Czy ona ma coś wspólnego z jej śmiercią?
    Widzisz ile pytań pod rozdziałem przez takie zakończenie się u mnie rodzi?
    A rozdział jak zwykle fenomenalny, uwielbiam te twoje opisy, mają w sobie to coś co przyciąga..
    Czekam na następny i odwiedź również mnie :)
    http://bozycietodrogauslanarozami.blogspot.com
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O ludzie! Jestem ciekawa kim jest ta zjawa. Czy będzie problemem czy może pomocą dla Evelyn? Zobaczy się w następnym rozdziale. Cudowny rozdział. Kocham twój styl pisania.
    Pozdrawiam, M

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, kim jest ta cała zjawa?! Czekam na więcej i zapraszam do siebie.
    Dramione to para zmienna i nieprzewidywalna, często banalna. U mnie dowiesz się, jaki Draco jest na prawdę. To połączenie miłości i nienawiści w jednym, jedynym opowiadaniu.
    http://gdykochacsercechce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy jeszcze nie mialam tak mieszanych uczuc, jesli chodzi o opowiadanie!
    Z jednej strony jestem totalnie zakochana w fabule i Evelyn, a z drugiej sa momenty, kiedy ciezko sie je czyta.
    Chcialabym sie przekonac do Twojego stylu, bo jest oryginalny, ale nie jest latwy. W sensie, ze opisujedz bardzo artystycznie to, co widzisz.
    Swoja droga, zdarzaja sie bledy: powtorzenia. Juz nie pamietam, w ktorym miejscu tu czy w prologu, ale w dwoch zdaniach pojawily sie slowa: bol i brzuch ;)
    Pozdrawiam, Raven

    OdpowiedzUsuń
  5. "Ociągłym ruchem..."Czy na pewno istnieje takie słowo? :/
    Nie no przepraszam, nie mogę się powstrzymać. "formujące taflę przezroczystej cieczy" Błagam, zmień to na coś innego albo najlepiej w ogóle wyrzuć, bo pasuje tam jak wielbłąd na Antarktydzie.
    Twój styl jest interesujący, nie mówię zły, ale z pewnej strony dosyć ciężki w odbiorze – jak dla mnie. Eve jest tragiczną bohaterka (lol, przepraszam za dużo Edypa xD) a części jej zachowań kompletnie nie pojmuję. Jak na przykład mam ciężką rozkminę. Czemu nie poszła zwyczajnie drogą? Czy to nie byłoby prostsze niż samotna wyprawa nocą przez las? Nie kumam. :/
    Mam nadzieję, że zmieni się to wraz z biegiem akcji, bo pomysł i fabułę naprawdę mi się spodobały. ;)
    Zwłaszcza wątek z tajemniczą śmiercią siostry Eve i Mr. Mgłą.
    I czemu rozdziały są takie kruciusieńkie. Dłuższego tosta jadłam na śniadanie :’( Koniec łez. Zacznę się smucić jak skończą mi się dostępne rozdziały :)
    Cóż… to lecę czytać dalej. =^.^=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, mam tendencję do dziwnych sformułowań :D Muszę nad tym pracować. Co do Eve...tak naprawdę, to nie tylko przez śmierć siostry jest taka, ale o tym przekonasz wkrótce :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. Ładne i obrazowe opisy, nad których pięknością pewnie bym się bardziej rozwodziła, gdyby nie fakt, że mamy prawie pierwszą w nocy, a ja mam przed sobą jeszcze sześć rozdziałów twojego opowiadania. Tak, tak i jeszcze raz tak, podoba mi się i chcę całe możliwie jak najszybciej nadrobić by być już na bieżąco.
    Zastanawiające jest zakończenie tego rozdziału, czy to był tylko sen, czy ten facet naprawdę się nad nią pochylał. Do kogo jest taka podobna? Do siostry bliźniaczki?
    Czuję, że szykuje się mocny thriller, albo opowiadanie grozy. Super!
    Lecę dalej ;-)

    sie-nie-zdarza.blogspot.com
    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń